Komentarze: 5
Najpierw pilam. Pozniej lezalam na dywanie, zastanawiajac sie, dlaczego ten sufit nie spada. Stanelam przed lustrem. Powiedzialam sobie kilka slow prawdy, smiejac sie i placzac na przemian. Wreszcie scielam sobie brwi. Nozyczkami. Efekt jest interesujacy, tyle tylko, ze przy okazji troche sie podrapalam. Gdzies w okolicach drugiej zasnelam na podlodze, a godzine pozniej obudzilam sie juz w lozku. Dziwne. Czyzby ktos mnie zaniosl?
Dzisiaj nic mnie nie boli. Jestem tylko jakas otepiala. Mieszkanie wyglada tak, jakby odbyla sie w nim impreza dla kilkunastu osob, a ja zupelnie nie umiem wyobrazic sobie jego sprzatania. Tylko butelki wyrzucilam. Nadal moge udawac, ze znam alkohol wylacznie z ksiazek Hlaski i niesamowicie inteligentnych filmow dydaktycznych, jakimi katuje sie mnie w szkole. Takich, gdzie starsza pani pokazuje widzom butelke, a potem ostentacyjnie wyrzuca ja do kosza. Scence tej obowiazkowo towarzyszy komentarz: „Oto odpowiedzialna przedstawicielka odpowiedzialnej czesci spoleczenstwa”. Jest w tym nawet troche racji. Ale mnie ta odpowiedzialnosc specjalnie nie interesuje.
W radiu codziennie informuja, ze lato zaczelo sie na dobre. Mdli mnie juz od tego ich radosnego tonu. Nienawidze lata. Nienawidze slonca, upalu, ludzi smiejacych sie glupio z nie wiadomo czego na kazdym kroku. Najchetniej wyjechalabym gdzies na te dwa miesiace, ale chyba mnie nie stac.. Musze wytrzymac. Co roku to sobie powtarzam. Ale czy naprawde MUSZE?
.