maj 25 2003

Bez tytułu


Komentarze: 2

    Chyba potrafilabym. Gdybym miala pewnosc, ze mnie odratuja.

    Paranoja. Nie powinnam sie nawet przyznawac do takich mysli.

    Ale one sa.

    Co to w ogole za podejscie? Jezeli ktos sie na to decyduje, to chyba wlasnie po to, zeby sie udalo. A ja wcale nie chce, zeby sie udalo. Gest dla gestu. Nawet listu bym nie napisala, by nie kusic losu.

    Nie wiem, co chcialabym osiagnac. Zalatwic sobie interesujaca informacje do zyciorysu? A moze wzbudzic litosc? „Biedna dziewczynka, jaka ona nieszczesliwa! Powinnismy jej pomoc, zrobmy cos...”. Potem moglabym do woli grac skrzywdzona i nikt nie mialby do mnie o to pretensji. Tylko jaki sens?

    Nic juz nie rozumiem. Niech wreszcie skonczy sie ten dzien.

 

daffodil : :
28 maja 2003, 13:21
troche to jest chore ale tak właśnie chce większość tych, którzy chcą..
heartland
26 maja 2003, 10:43
Bez listu? Nie ma tej dramaturgii...

Dodaj komentarz