Bez tytułu
Komentarze: 0
Wykasowalam poprzednia notke. Nie wiem, po co ja wlasciwie napisalam. Chyba bylam wsciekla Teraz nie mam juz sily na takie bzdury, wiec raczej nie wroce do tematow europejskich. W ogole trace ochote do prowadzenia tego bloga.
Najbardziej samotna czuje sie wtedy, kiedy jestem z drugim czlowiekiem. Mam wrazenie mijania sie, zwiekszania dystansu z kazdym powiedzianym slowem. W czyims towarzystwoe moge sypac dowcipami i zasmiewac sie do lez... a kiedy zostaje sama, chce mi sie wyc w poduszke. Nie mam pojecia, w ktorej sytuacji jestem szczera, a w ktorej gram. Nie wierze w dualizm. W ogole w nic nie wierze; byc moze to jest wlasnie zrodlo moich problemow. Ocalic moglaby mnie chyba tylko gwaltowna milosc do Ozyrysa. Albo chociaz do gumy orbit bez cukru.
Uswiadomilam sobie dzisiaj, ze koniec mojego swiata jest rownoznaczny z koncem Waszego. Jesli zdecyduje sie zniknac, Wy znikniecie razem ze mna. Bzdura jest twierdzenie, ze kazdy czlowiek umiera tylko raz – robimy to codziennie, powiedzialabym nawet: rutynowo. Schodzimy w szpitalach, w domach, na dworcach i wojnach, w katastrofach wszelkiego rodzaju, w zamachach terrorystycznych i wskutek udlawienia sie pestka pomaranczy. Jeden wielki zgon rozlozony na miliardy cial. A ja mimo wszystko nadal twierdze, ze boje sie smierci. Tego atawizmu nie da sie tak latwo wykorzenic.
Dodaj komentarz