Najnowsze wpisy, strona 1


sty 11 2004 Bez tytułu
Komentarze: 1

    Nie chce mi sie pisac, bo wszystko jest i tak pochrzanione. Wrocilam w poniedziałek do szkoly po miesiecznej przerwie i od razu dowiedzialam sie, ze mama kolezanki dwa dni wczesniej zginela w wypadku samochodowym. Miala 39 lat. We wtorek cala nasza klasa pojechala na pogrzeb. Iza zachowywala sie bardzo spokojnie. Widocznie wyszla z zalozenia, ze nie chce, by ktokolwiek sie nad nia uzalal. Nastepnego dnia przyszla juz zreszta do szkoly i starala sie nie dac nic po sobie poznac. Na angielskim sypala dowcipami. Wystarczylo jednak zamienic z nia dwa slowa, zeby odczuc, jak mocno jest rozbita. Wiem, ze nie moge tu pomoc. Przede wszystkim dlatego,  ze ona by tego nie chciala. A poza tym sama czuje sie koszmarnie. I to jest wlasnie zalosne. Czy mam prawo sie tak czuc?

    Poszlam w czwartek do psychologa. Kobieta waha sie w diagnozie miedzy depresja psychiczna a nerwowa. A ja znowu mam mysli samobojcze. Nie moge sie skoncentrowac. Czuje, jakby wszystko odbywalo sie poza mna i zupelnie mnie nie dotyczylo. Ile to jeszcze potrwa? Moze niedlugo.

 

daffodil : :
gru 21 2003 Niekonsekwentna jestem
Komentarze: 2

Glowa mnie boli. Zapomniec.

Oczy mi lzawia. Zamknac.

Z zamknietymi nie moge czytac. Nie czytac.

Na nic nie mam sily. Trudno.

Wszystko jest trudne. Owszem.

"Owszem" pachnie kurzem. Kichnac.

Kichanie sprawia przyjemnosc. Nie przestawac.

O, cholera, co za rozkosz. Zakichac sie na smierc.

daffodil : :
gru 08 2003 Pewnie ostatnia
Komentarze: 3

To bedzie juz bardzo szczere, bo na rzeczy nieszczere nie chce mi sie wysilac. Powiem wam (o ile to kogos obchodzi, w co watpie), jak sie sprawy maja. Otoz, urodzilam sie 17 lat temu i jestem pomylka. Mniejsza o to, czy nazwiemy to pomylka genetyczna, pomylka Stworcy (w ktorego notabene nigdy nie wierzylam)  czy po prostu pomylka kurewska. Fakt pozostaje niezmienny i cholernie boli. No bo wyobrazcie sobie, ze wszyscy gapia sie na wasza gebe na ulicy, ogladaja sie za wami w autobusie, a wasze pojawienie sie gdziekolwiek budzi powszechna wesolosc. I jeszcze sobie ewyobrazcie, ze jestescie skazani na samotnosc, na ten najgorszy rodzaj samotnosci, ktorego sie nie wybiera, ktoremu można sie tylko poddac. A teraz pomyslcie jeszcze o takiej sytuacji, kiedy macie ochote wytluc wszystkie lustra swiata, byle tylko nie patrzec na swoja morde, uciec jakos od tej straszmej prawdy o was. Nie potraficie sobie tego wyobrazic, zapewniam. A tak wyglada moja codziennosc. Od zawsze. Mam 17 lat i widze, ze najrozsadniej byloby na tej liczbie poprzestac. Niczego nie ciagnac na sile. Ja nie wiem, jak dotychczas udawalo mi sie nie zwariowac. Może mi sie zreszta nie udawalo. Nic nie wiem. Boje sie. Naprawde, naprawde jestem bezbronna. Juz sie nawet nie dziwie, ze ludzie sie smieja, widzac mnie. Maja przynajmniej troche rozrywki w tym swoim kurewsko idiotycznym zyciu. Szkoda, ze nikt nie zaproponwal mi pracy w zoo. W charakterze mlodszej siostry Quasimodo. Mialabym przynajmniej zagwarantowany wikt i opierunek.

Nie wiem, co robic. Zabic sie? Za slaba jestem. Nawet na tak idiotyczna czynność jestem za slaba. Wiec z mojej sytuacji nie istnieje wyjscie. Chyba ze to bardzo zly sen i zaraz się obudze. Ale jakos nie wierze. Kwestia doswiadczenia.

 

Nie komentujcie tego. Nawet gdyby komus chcialo się doczytac do konca. Chyba ze mielibyscie mi cos bardzo waznego do powiedzenia. Cos o tajemnicy zycia i woli przetrwania, i roznych innych bajerach. Magda, Tobie jestem winna przeprosiny - nie napisalam maila. Stchorzylam. Wybacz.

 

daffodil : :
paź 07 2003 Bez tytułu
Komentarze: 2

    Mam wrazenie, ze grunt usuwa mi sie spod nog. Zaczynam wszystko niebezpiecznie olewac. Do szkoly albo chodze nie przygotowana, albo w ogole sie w niej nie pojawiam. Odrzuca mnie od podrecznikow. Od normalnych ksiazek rowniez. I czuje sie jeszcze gorzej niz zwykle. Zmuszam sie do myslenia o przyszlosci. Potrafie sobie wyobrazic, jak bedzie mi ciezko. Nie wystarczy mi natomiast wyobrazni na wmawianie sobie, ze umiem to zniesc.

    Poszlam kilka dni temu do lekarza. Babka przepisala mi tabletki nasenne. Efekt: po raz pierwszy w zyciu naprawde dobrze sypiam. Nawet koszmarow mam jakby mniej... albo po prostu ich nie pamietam. Przynajmniej jedna korzystna odmiana.

    Kupilam wczoraj tego Preisnera. Przygnebil mnie do reszty. Tyle ze to jest ten inny, „pozytywny” rodzaj przygnebienia. Chyba nigdy nie sluchalam wspanialszej plyty. Uwielbiam sie w ten sposob dolowac.

 

daffodil : :
wrz 26 2003 Bez tytułu
Komentarze: 1

    O szkole przewaznie nie chce mi sie pisac, bo ani to ciekawe, ani madre, ani przyjemne. Ale jedna sprawa z nia zwiazana mocno mnie ostatnio absorbowala: polmetek. Oczywiscie od poczatku wiedzialam, ze nie pojde – to nie podlegalo dyskusji. Niestety, moja ukochana klasa zaczela nalegac. Wiadomo, ze im wiecej osob nie przyjdzie, tym wyzsze koszty dla pozostalych. Ale w tym wypadku postawilam na swoim. I znowu wszyscy patrza na mnie spode lbow: zlamalam klasowa solidarnosc, dokonalam zamachu na swietosci i generalnie jestem be. Do diabla z tym. Nie musze sie kazdemu z osobna spowiadac ze swojej nienawisci do takich imprez. I tak by pewnie nie zrozumieli. Nie mam zreszta do nich pretensji. Trzeba byc mna, zeby pojac pewne rzeczy.

     Matce powiedzialam, ze nie ide, wiec bedzie mogla zaoszczedzic 40 zlotych.  Wlozylam duzo wysilku w to, zeby brzmiec naturalnie, bez smutku czy zalu. Chyba nie do konca mi sie udalo, bo zaproponowala, ze mimo wszystko da mi te pieniadze. Nie protestowalam. Kupie sobie jakas plyte, Preisnera na przyklad.

    Staram sie wmowic sobie, ze ta historia nic dla mnie nie znaczy. To nieprawda. Znaczy. Nie chce mi sie pytac „dlaczego ja?”, poniewaz stalo sie to juz nudne. Tym bardziej, ze powod prawdopodobnie nie istnieje. Po prostu – mialam pecha. Moge to albo zaakceptowac i zyc dalej, albo... nie. Sytuacja wyglada bardzo klarownie.

daffodil : :