sty 11 2004

Bez tytułu


Komentarze: 1

    Nie chce mi sie pisac, bo wszystko jest i tak pochrzanione. Wrocilam w poniedziałek do szkoly po miesiecznej przerwie i od razu dowiedzialam sie, ze mama kolezanki dwa dni wczesniej zginela w wypadku samochodowym. Miala 39 lat. We wtorek cala nasza klasa pojechala na pogrzeb. Iza zachowywala sie bardzo spokojnie. Widocznie wyszla z zalozenia, ze nie chce, by ktokolwiek sie nad nia uzalal. Nastepnego dnia przyszla juz zreszta do szkoly i starala sie nie dac nic po sobie poznac. Na angielskim sypala dowcipami. Wystarczylo jednak zamienic z nia dwa slowa, zeby odczuc, jak mocno jest rozbita. Wiem, ze nie moge tu pomoc. Przede wszystkim dlatego,  ze ona by tego nie chciala. A poza tym sama czuje sie koszmarnie. I to jest wlasnie zalosne. Czy mam prawo sie tak czuc?

    Poszlam w czwartek do psychologa. Kobieta waha sie w diagnozie miedzy depresja psychiczna a nerwowa. A ja znowu mam mysli samobojcze. Nie moge sie skoncentrowac. Czuje, jakby wszystko odbywalo sie poza mna i zupelnie mnie nie dotyczylo. Ile to jeszcze potrwa? Moze niedlugo.

 

daffodil : :
12 stycznia 2004, 01:26
czesc

Dodaj komentarz