Archiwum wrzesień 2003


wrz 26 2003 Bez tytułu
Komentarze: 1

    O szkole przewaznie nie chce mi sie pisac, bo ani to ciekawe, ani madre, ani przyjemne. Ale jedna sprawa z nia zwiazana mocno mnie ostatnio absorbowala: polmetek. Oczywiscie od poczatku wiedzialam, ze nie pojde – to nie podlegalo dyskusji. Niestety, moja ukochana klasa zaczela nalegac. Wiadomo, ze im wiecej osob nie przyjdzie, tym wyzsze koszty dla pozostalych. Ale w tym wypadku postawilam na swoim. I znowu wszyscy patrza na mnie spode lbow: zlamalam klasowa solidarnosc, dokonalam zamachu na swietosci i generalnie jestem be. Do diabla z tym. Nie musze sie kazdemu z osobna spowiadac ze swojej nienawisci do takich imprez. I tak by pewnie nie zrozumieli. Nie mam zreszta do nich pretensji. Trzeba byc mna, zeby pojac pewne rzeczy.

     Matce powiedzialam, ze nie ide, wiec bedzie mogla zaoszczedzic 40 zlotych.  Wlozylam duzo wysilku w to, zeby brzmiec naturalnie, bez smutku czy zalu. Chyba nie do konca mi sie udalo, bo zaproponowala, ze mimo wszystko da mi te pieniadze. Nie protestowalam. Kupie sobie jakas plyte, Preisnera na przyklad.

    Staram sie wmowic sobie, ze ta historia nic dla mnie nie znaczy. To nieprawda. Znaczy. Nie chce mi sie pytac „dlaczego ja?”, poniewaz stalo sie to juz nudne. Tym bardziej, ze powod prawdopodobnie nie istnieje. Po prostu – mialam pecha. Moge to albo zaakceptowac i zyc dalej, albo... nie. Sytuacja wyglada bardzo klarownie.

daffodil : :
wrz 18 2003 Bez tytułu
Komentarze: 2

    Wrocilam. Oczywiscie jedynie w sensie metaforycznym, bo tak naprawde nigdzie sie stad nie ruszalam. W kazdym razie wrocilam do bloga. Moze to jest jakis ratunek. A jesli nie, moge sobie chociaz wmawiac taka teorie. A jesli nawet nie moge, to nie zaszkodzi poudawac. Gorzej juz na pewno nie bedzie, wiec nadszedl czas na to, zeby bylo lepiej. Czekam cholernie cierpliwie.

    Wymyslilam sobie, ze jakos skoncze szkole i wyjade. I zaczne wszystko od nowa, zbuduje sobie zycie tak, jak bedzie mi sie zywnie podobalo. Kto wie, moze wtedy nareszcie przestane sie bac. Nie ma przeciez powodu, by obawiac sie czegos, co zostalo zbudowane naszymi wlasnymi rekami, na naszych zasadach. To, co mam dzisiaj, przydzielono mi przymusowo - pewnie dlatego nie umiem sie w tym nijak odnalezc. Ale do diabla z nimi wszystkimi. Zacisne zeby i wytrwam. A co mnie nie zabije, to mnie wzmocni.

    Wiem, wiem... Oszukuje sie. Podstawowych rzeczy nie uda mi sie zmienic. Ja wlasciwie urodzilam sie przegrana. Przyszlam na swiat po to, zeby sie powiesic, otruc, skoczyc z okna albo zastrzelic. A tak bardzo chcialabym zyc.

daffodil : :