sty 01 2003

Bez tytułu


Komentarze: 1

    Zerkam obojetnie w strone telewizora. Moim oczom ukazuje się medrzec wyglaszajacy tzw. oredzie noworoczne. Wprawdzie to samo powiedzial juz wczoraj, ale kochana TVP powtarza teraz jego przemowe w wersji dla nieslyszacych. Piekny gest. Powinni jeszcze zadbac o mniejszosci narodowe, emitujac cala rzecz w ich jezykach. Oraz po angielsku, by zrozumiala nas reszta swiata. I jeszcze ewentualnie po francusku, jako ze amanci znad Sekwany znani są z niecheci do jezykow obcych.  Innymi slowy, dobrze byloby zarezerwowac caly dzisiejszy dzien na powtarzanie oredzia prezydenta. Jutrzejszy zas ofiarowac poslom LPR i Samoobrony. Na pewno się uciesza.

    Spelnilam swoj pokoleniowy obowiazek: przeczytalam Maslowska. Lub, mowiąc bardziej po polsku, ksiazke Maslowskiej.  Mam w stosunku do niej mieszane uczucia. Podoba mi się jej swiezosc, szczerosc, uchwycenie jakiejs prawdy o tym pokoleniu. Z drugiej strony jestem pewna, ze za dziesiec lat urokliwy belkot Silnego bedzie juz zupelnie niezrozumialy dla kogokolwiek. Nawet ja, pomimo mojej niewatpliwej przynaleznosci do pokolenia bohatera, nie wiedzialam, ze istnieją takie slowa jak "chujac"(czasownik) i "bracki" (rzeczownik). Poszerzylam więc dzieki lekturze swoje slownictwo. Hurra! Wykorzystam to przy pisaniu wypracowan.

 

daffodil : :
01 stycznia 2003, 15:49
ja chujać znałam, ochujać w sumie chyba... nie wiem, nieważne

Dodaj komentarz